Nie nadążam za światem. Oznacza to, że "muszę umrzyć". Właśnie się dowiedziałam, że byłam na Kwejku. Co z tego, że udostępniły mnie 4 osoby. Kocham te osoby. I jak tu umrzyć, gdy aż z czterema osobami łączy mnie dozgonna, obustronna miłość?
Około godziny trzynastej czasu dzisiejszego, o mało co nie poczułam innego rodzaju miłości. Wypadły mi słuchawki z torebki, więc gwałtownie zatrzymałam się w drzwiach Poczty Polskiej i nieco pochyliłam. Mężczyzna za mną ledwo wyhamował. Może nie byłoby w tej sytuacji nic nadzwyczajnego (nie na tyle, by umieszczać to na moim, popularnym już blogu, czytanym aż przez cztery osoby), gdyby nie komentarz wspomnianego wcześniej Pana od tratowania pochylonych w drzwiach, niewinnych, bezbronnych dziewcząt. Brzmiał on następująco: "Bo by była wpadka. A potem niechciane". Są tacy mężczyźni, których charakter podrywaczy wystaje spod publicznej ogłady niczym koszula ze spodni. On do nich należał. Z tego względu wolałam nie wdawać się w jakąkolwiek dyskusję. Udałam idiotkę - zaczęłam śmiać się głupio i poszłam. To takie niewdzięczne, że człowiek musi robić z siebie durnia, by dać do zrozumienia innym durniom, że nie chce mieć z nimi do czynienia. I cieszyłabym się, gdyby ten etap ingerencji w Strefę Ironii był ostatnim. Ale ludzie czasami posuwają się dalej i, na przykład, wysyłają sms-y. Później płacą cenę, w postaci "Koko koko, Euro spoko".
Co się tyczy Euro - ludzie oszaleli. Flagi na samochodach. Kierowca autobusu, którym miałam okazję dziś jechać, ujął to tak: "A te flagi to już takie durne jest. Pie*dolnął by se całe auto na biało-czerwono, a nie". Tata ujął to nieco inaczej: "Po pierwszym meczu zmienią je na greckie". Jak bardzo się zawiodłam, gdy mijając dzisiaj świeżo wybudowany dom, malarze paćkali jego ściany beżową farbą. A gdzie patriotyzm? Gdzie świadomość narodowa? Gdzie są biało-czerwone domy?
Napisałam o trzech różnych tematach, więc nie mogąc znaleźć w tym konkretnej pointy, zakończę to stwierdzeniem, iż być może czasem lepiej "umrzyć", niż patrzeć na degrengoladę (słowo to nie ma żadnego związku ze słodką lemoniadą, zapewniam). Ja bynajmniej umrzyć nie chcę, pod ziemią jest za mało wariatów. Nudziłabym się.
bez idiotów świat byłby nudny.. ;) a co do Euro to zapraszam do Poznania.. ;) pojęcie " szał pi.zdy " nabiera nowego znaczenia. i przepraszam za wyrażenie, ale inaczej nie da sie tego ująć. ;)
OdpowiedzUsuńJa tam lubię robić z siebie wariata. Taki kontrast wśród tych wszystkich ludzi próbujących wyglądać poważnie ;) A świat jest zbyt niepoważny, żeby być poważnym...
OdpowiedzUsuńJesteś ze Świebodzina, gdybyś mieszkała w innym mieście poczułabyś prawdziwy klimat Euro... I nie chodzi tutaj tylko o patriotyzm, a poznawanie nowych ludzi, z całej Europy, cudowne znajomości i wiele, wiele innych.
OdpowiedzUsuń