poniedziałek, 4 czerwca 2012

ZŁOŚLIWOŚĆ RZECZY MARTWYCH

Myślicie, że znowu się obijam, lecz mylicie się. To tylko Zdzisław, który ma fazę "Sprawdzam, jak długo mogę Cię denerwować, zanim mnie kopniesz" i oznajmiam, że owszem, sprawdził. Jego dźwięk to już nawet nie ciągnik. To kombajn (lub "kumbajn", jak kto woli). Tyczy się to również prędkości. Każdą jego reakcję na moje kliknięcie myszką, zdąży wyprzedzić, co najmniej, kilka brzydkich wyrazów z mych ust. To już nie jest zabawa. To jest wojna. Doigrał się. Jutro jedziemy do Informatyka. I mam nadzieję, że ujrzę zdrowego Zdzisława przed długim weekendem. Znając jednak moje niesamowite szczęście do osiągnięć techniki, Zdzisław wyzdrowieje w następnym tygodniu.

Miałam zamiar pisać z telefonu. I robiłabym to, gdyby nie fakt, iż wczoraj zażył, wcale nie uzdrawiającej, kąpieli w szklance z herbatą. Trzeba być zdolnym, by mieć taką celność. Mniejsza jednak o to, ważne jest to, iż jutro także on trafia w ręce, które go uleczą. A bynajmniej mam taką nadzieję. Jest taki młody. Nie czas mu umierać.

Reasumując, może mnie nie być przez jakiś czas. Teraz muszę już wyłączyć Zdzisława, nie mogę przemęczać jego zwłok (już i tak śmierdzą, jak spalone włosy wkręcone w suszarkę i parzą jak rura wydechowa, która robi "tsss" z połączeniu z Twoją nogą).

PS. Ciebie też maltretują Technologiczne Istoty? Porozmawiajmy o tym. Napisz do mnie.

3 komentarze:

  1. "I mam nadzieję, że ujrzę zdrowego Zdzisława przez długim weekendem."

    Przed, a nie przez.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś lepszy/a niż funkcja sprawdzania pisowni w Wordzie.

      Usuń
  2. niektórzy to się naprawdę nudzą...

    OdpowiedzUsuń