poniedziałek, 18 czerwca 2012

DZIECKO LASU

Naleśniki z truskawkami mają smak lata. Pyszny smak lata. Ozon w powietrzu po burzy ma zapach lata. Świeży zapach lata. Zapach lata to również spocony sąsiad w autobusie. Całe szczęście, w tym roku jeszcze nie doświadczyłam tego ostatniego. I samodzielnie zbierane jagody. To też lato. Dla takich chwil mogę jeszcze odwiedzać Szkołę przez dwa tygodnie.

Tak, zbieram jagody. Jestem Dzieckiem Lasu i Wsi. Wsi tak małej, że właściwie, bardziej Dzieckiem Lasu. Kiedyś tego nie znosiłam. Nienawidziłam braku sklepu, wszechobecnej nudy i ciągłego dojeżdżania. Teraz to kocham (no, może za wyjątkiem dojeżdżania). Nie ma nic lepszego niż dom z ogrodem, a za nim Las. Nic lepszego, niż spacer po Lesie i goniący mnie dzik. Nic lepszego, niż łąka i moje Psy, które ciągają wte i wewte zdechłego królika. Nic lepszego, niż zaskroniec w basenie i Tata biegający za nim z łopatą. Tu się czuje lato. Tu się nim oddycha.

Mam to szczęście, mieszkać w pobliżu Jagodowego Lasu. Od niedawna, również w pobliżu autostrady. I choć Jagodowy Las ciągnie się kilometrami, część poległa pod asfaltem (o ile autostrada nie jest betonowa, nie mam pojęcia, przyjmijmy jednak, że jest to asfalt, a to wyjaśni kolejne zdanie). Czarna masa pokryła najdorodniejsze jagody w Jagodowym Lesie. Autostrada zbudowana specjalnie na Euro, oczywiście.

Euro przestało mnie denerwować wraz z ostatnim meczem Polski. To był pierwszy mecz, w który się wczułam. Nie ominęła mnie nawet sekunda. Obudził się we mnie patriotyzm, o braku którego byłam przekonana. Było mi najzwyczajniej w świecie smutno. Mimo, że miałam dość. Było mi smutno, że to już koniec, że nie mam na co narzekać. Dlatego nie narzekam. Gratuluję. Jestem dumna. Przynajmniej w meczu z Rosją pokazaliśmy klasę. Nie mam się czego wstydzić, jestem z Polski. A jak ktoś w Niemczech powie mi "jedź na wakacje do Polski, Twój samochód już tam jest", to posmakuje lewego sierpowego. Albo prawego. Jeszcze nie wiem, który mam lepszy.

Nie boję się obcokrajowców, nie boję się komarów (które zrobiły mi dzisiaj sitko z tyłka, i nie tylko), nie boję się nawet kleszczy (jak wspomniałam, jestem Dzieckiem Lasu, gdyby wszystkie kleszcze powodowały zapalenie opon mózgowych i boreliozę, powinnam umrzeć już jakieś 20 razy). Wieś może mnie zaskoczyć zaskrońcem pod moją podeszwą, lub, co gorsza, pod gołą stopą, ewentualnie zaskrońcem w muszli klozetowej (widziałam takie coś na filmach, od tamtej pory myśl ta nie pozwala mi się w spokoju wy...). Nie boję się Krecika. Chyba czas podbijać świat.

9 komentarzy:

  1. Choć mieszkam w mieście, to też uwielbiam las. I góry, ale do tych mam daleko. W sumie to chyba dzięki naszej Bażantarni, która według przyjezdnych jest bardzo ładnym i atrakcyjnym lasem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Również kocham góry, nawet bardziej niż las :) Mam zamiar się zmęczyć w te wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ehhh, jak ja chciałbym wyjechać w góry, ot tak. Zabrać plecak, wodę, chleb i pojechać na stopa. Pobyć tam trochę tak po prostu, poznać na szlaku innych ludzi również kochających góry. Ale obowiązki...

    Heh, byłem w górach dopiero raz w życiu i to niskich, a tak się nimi jaram ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam tak samo :) z wyjątkiem autostrady :) Jedynych zwierząt , których nie potrafię tolerować (boję się ich) są ślimaki. Śmieszne, wiem. Ale widząc drania oblewam się zimnym potem.
    Co do kleszczy - tylko mieszczuchy panikują.
    No i tu muszę się przyznać - nie tknę się kleszczy u swojego psa. Jak tylko wyczaję, że Przytulasek złapał dziada to mnie mdli. Próbowałam to wyciągać, naprawdę...ale nie ma szans...za wielkie...obleśne...fuj... - masz podobnie?
    (poza tym, kleszcze siadające na ludziach różnią się od tych siadających na zwierzętach -.-)
    I też się pochwalę - za niedługo wracam do Polski i wybieram się z koleżanką w Tatry :)
    We love mountains :)
    Łączmy się we wspólnej pasji :)
    Pozdrawiam
    Kokosanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowość:D Kobiety boją się pająków, chrabąszczy, dżdżownic, nietoperzy... o ślimakach słyszę pierwszy raz :D oryginalne obiekty "bania się" :D

      Usuń
  5. No ba! :D
    To się wydaje śmieszne, wiem, ale kurcze...jak trzeba gdzieś iść, a tu świeżo po deszczu...jeszcze niedaleko jakichś krzaków...to nie jest tak zabawnie...
    Na co komu ślimaki...-.- to właśnie one są dowodem na to, że boga nie ma. Żadnego.
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej dowodem na poczucie humoru któregoś z bogów.

      Usuń
    2. Za kilka lat okaże się, że ludzkość zapadła na śmiertelną chorobę, a jedyne antidotum znajduje się w ślimakach. Zobaczycie :D Nic nie jest bezcelowe :D

      Usuń
  6. ...wypluj te słowa...spal komputer...
    Jak możesz mieć takie mroczne wizje...
    K.

    OdpowiedzUsuń