wtorek, 25 grudnia 2012

MAŁE ORĘDZIE NIM PIERWSZA GWIAZDKA WZEJDZIE

Miałam to udostępnić przed wieczerzą wigilijną, jak wskazuje tytuł, lecz jakiś składnik mojego technicznego świata musial zawieść (tym razem nie Zdzisław, jego już prawie nie używam). Korzystając z okazji, że posiadam środek masowego (tak to nazwijmy) przekazu, chciałabym życzyć wszystkim stałym czytelnikom, jak i przypadkowym odwiedzającym magicznych, wspaniałych Swiąt, życia pełnego spelnionych marzeń, odwagi w dążeniu do celu i dużo uśmiechu nawet wśród szarych dni. Wszystkim kobietom i nielicznym mężczyznom życzę szybkiego uporania się z garami i odpoczynku, który w Święta istnieje chyba tylko po to, by odsapnąć po zaciekłej walce z karpiem i gorącym piekarnikiem. Wesołych Świąt! :)

piątek, 21 grudnia 2012

KOŃCA ŚWIATA NIE BĘDZIE

Gdyby dziś lub wczoraj jakiś człowiek wylizał cała podłogę w mojej Szkole, najadłby się. Kiermaszowe stoły trzeszczały pod ciężarem ciasta. Jedzenie. Pierwsze skojarzenie, które nasuwa się po usłyszeniu 'święta', no może zaraz po 'prezenty'. Leżę właśnie obrzucając moje otoczenie papierkami po słodyczach z mojej dziś otrzymanej paczki. Odsuwam myśli o dziurawych zębach i oddaję się czynności, która mi droga nad życie. W końcu przeżyłam koniec świata, co więcej może mi grozić.

W powietrzu czuje się przesycenie tematem. Mogłabym pisać o smutnym losie paru Chińczyków, którzy wydali miliony na swoje wszystkozłoodporne kapsuły, a teraz mogą je co najwyżej opchnąć na bazarze jakiemuś naiwnemu złomiarzowi, ale kto chciałby to czytać. Z drugiej strony, dzień jeszcze się nie skończył. W każdej chwili możemy spodziewać się wielkiego meteorytu z ogromną, samoprzylepną karteczką o tytule 'to za Martę' posłanego przez kolegów-kosmitów. W przestrzeni, nazywanej przez nas kosmosem zapewne roi się od istot, które dla rozrywki oglądają, jak dłubiemy sobie w nosie. 'Panie i Panowie, w kategorii efekty dźwiękowe, Oskara otrzymuje XYZ z filmu 'Wyjątkowo dorodna Koza', która/y to wydał(a) niesamowity pisk przerażenia na widok swojej nadzwyczajnie obrzydliwej kozy. Wielkie brawa!'.

Musiałabym znów powrócić do tematu jedzenia, lecz odrobinę to niestosowne i odrobinę nie na miejscu po opisie kozy z nosa. A nie, to blog Marty. Tu wszystko jest na miejscu. Pizza z ananasem numerem jeden na szkolna wigilię. I teraz pomysły na to, co można zrobić z ananasem z pizzy:
1) zjeść w formie podanej przez kucharza, tj. z kawałkiem pizzy
2) obtoczyć w ketchupie i przetoczyć przez stół, a na podstawie powstałej drogi i zmierzonego czasu wyliczyc prędkość, następnie zrobić to kawałkiem ananasa nieobtoczonym w ketchupie i sprawdzić tym samym zależność prędkości od ketchupu
3) nabić na widelec, wsadzić do kubka z barszczem i udawać, że to świąteczna dekoracja, będąca ostatnim krzykiem mody
4) pokroić go na mniejsze kawałki, tworząc tym samym monosałatkę owocową (dla urozmaicenia polać ketchupem)
5) zostawić na ofiarę krwożerczym istotom, które mają doprowadzić do końca świata i podarować im go w zamian za ocalenie
Tak właśnie kończy sie historia o tym, jak ludzkość uniknęła końca świata.

sobota, 15 grudnia 2012

ŻAL ODCHODZIĆ

Kiedy wydawało mi się, że decyzja o ostatecznym zawieszeniu bloga zapadła, ktoś spytał mnie "a Ty w ogóle jeszcze piszesz?". Czy ja w ogóle jeszcze piszę? Nie, nie piszę. Nie, nie będę pisać. Tak, blog umarł. Trzymałam się tego stwierdzenia, tłumacząc się brakiem czasu, choć jakiś żal cisnął niemiłosiernie. Trzymałam się... do dzisiaj. Bo czy można zostawić coś, co dało mi poczucie, że ktoś chce wiedzieć, co myślę, że ktoś czeka, aż go rozbawię, że ktoś czeka, aż coś napiszę? Nie, nie można. Dlatego jestem. Przypuszczam, że wszyscy o mnie zapomnieli. Lecz przecież nic nie tracę, zaczynam na nowo.

Cześć, jestem Marta. Maturalna klasa robi ze mnie robota o programie matura-już-za-pięć-miesięcy (o ile dobrze policzyłam) i chyba ukradła mi mózg, choć śmiem w to wątpić, gdyż moja głowa dzisiaj pulsuje bólem. Z tego powodu też bardziej prawdopodobna jest teoria o nazwie "mózg mi przerósł". Sumując, nie jestem w stanie dziś rozmawiać o czymś bardziej wyniosłym od pogody. I tutaj nie mogę oprzeć się pokusie, jestem wręcz zmuszona pogratulować wszystkim odpowiedzialnym za fakt, iż śnieg z dróg teleportował się na chodniki. Mój tyłek co najmniej raz dziennie ląduje w zaspach. Dziękuję! Gdyby nie wy, lądowałabym na twardej płycie chodnikowej...

Jak ktoś lubi latać, musi być przecież gotowym na lądowania. A ja teraz latać będę wyjątkowo wysoko, bo wracam i radość mnie rozpiera. I rozpierałaby mnie jeszcze bardziej, gdyby nie irytująca, skacząca jak pełen uniesienia zając po marchewkowym polu reklama w prawym rogu mojego monitora o napisie "gratulacje, wygrałeś iPada2!", której pozbycie się graniczy z cudem.

Coś mnie czasem rozpierało od wewnątrz, moja ręka czasami bez świadomego udziału mej skromnej osoby biegała po klawiaturze, pisząc jakieś wyrazy, zdania, których nigdy nie opublikowałam. A teraz, jam jest jak ten młody bóg. Już nie odejdę.

Spieszmy się czytać blogi, tak szybko odchodzą.