piątek, 25 stycznia 2013

Z PAMIĘTNIKA PUSTELNIKA

Dzisiaj mam dla Was fragment 'książki', którą pisałam, gdy musiałam na trochę rozstać się z Moim Chłopakiem. Jestem jedną z nielicznych i wierzę, że odległość (oczywiście nie na stałe) nie jest w stanie zniszczyć miłości, tym bardziej, gdy ta poparta jest przyjaźnią.
Dzisiaj pojechał znowu. Rozstajemy się ostatni raz. Jednak ja czuję się trochę jak za tym pierwszym.
Miłego czytania.

'Z pamiętnika pustelnika, czyli książka o dziewczynie, której chłopak wyjechał, z bardzo długim tytułem.'

Dzień pożegnania czyli dzień pierwszy
Ciężko. Siedzę w łazience i płaczę. Tata stoi pod drzwiami i śpiewa "nie płacz kiedy odjadę, kupię ci czekoladę". Tęsknię. Mam smarki pod nosem. I już nie wiem czy to one, czy łzy, ale mam w ustach słony smak któregoś z powyższych, a może obu.

Dzień drugi
Po wczorajszym płaczu wyglądam jak mały, smutny Chinczyk. Tata mówi, że szkoda, że pojechałeś, bo nie ma kto mu pomagać w ogrodzie. Mama nie pozwala mi mysleć, bo mówi, że kiedy myślę, bardziej tęsknię, wiec mam plan zajęć na cały dzien, co oznacza rycie w ogródku i dwa kilogramy waty do wypchania sobie głowy przez uszy. Nogi mi zarastają, ale nie mam po co ich golić. Wyciągnełam babcine gacie. Ubrałam sie na czarno i nawet nie wiem kiedy zaczęłam nucić pod nosem czołówkę z "Czterdziestolatka". Już czuję się stara.

Dzień trzeci.
Tak naprawdę jest to juz piąty dzień, ale kto by liczył. Nie ma czasu na codzienne pisanie. Byłam na zakupach i tak bardzo brakowało mi Twojgo głosu, który umila mi czas jęcząc 'długo jeszcze' i 'kiedy idziemy'. Nie uwierzysz, jak bardzo chce mi się płakać, kiedy widzę obściskującą się parę, ale zaraz przypomia mi sie mały, smutny chińczyk i chęć wylewania łez mnie opuszcza. Raczej nie widzę siebie na plantacji ryżu. Co u mnie? Mam dobrą wiadomość. Mój tata mówi, że jak wyjechałeś, zrobiło sie pusto w domu. Teraz nie masz żadnych podstaw, by stwierdzić, ze ktoś Cię jeszcze nie lubi. Nawet Zdzisław (mój komputer) przy Tobie jakby zawiesza się rzadziej. Późno już, ale nie jestem jedną z tych, która zasypia, gdy zamknie oczy, dlatego wolę zrobić coś produktywnego. Przypomina mi się historia z moją mamą w roli głównej, która ma skłonność do zasypiania w trakcie. W trakcie czego? Wszystkiego. Kąpieli, oglądania, czytania, jedzenia. I wcale nie chodzi o historię, w której zasypia ona z głową na stole podczas przygotowywania kolacji. Chociaż ta anegdota jest warta wspomnienia. Chodzi mi o sytuację, w której moja Mama zasnęła, jedząc czekoladę z orzechami. Czekolada ma to do siebie, ze lubi się rozpuszczac. Orzechy nie są już takie skłonne. Jakże wielka była irytacja Mamy, gdy po przebudzeniu powiedziała 'włożyliscie mi orzechy do buzi, gdy spałam'.

2 komentarze:

  1. Masz naprawdę świetnego bloga :)
    Mam do Ciebie ogromną prośbę, może proszę o zbyt wiele, ale to bardzo ważne.
    Wymyśliłam pewną akcję na moim blogu, tak właściwie cały ten blog to już jedna wielka akcja!
    Jeśli zechcesz mi pomóc, albo przynajmniej się przyłączyć - obserwując, będę Ci niezmiernie wdzięczna. Wszystko jest napisane w najnowszej notce.
    Mogę zmienić świat tylko z tobą :)
    f-me-i-am-famous.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń